Paweł Amulewicz, Telewizja Kopernik: Jak zaczęły się Pani badania nad biografią Zofii Kossak?
Dr Joanna Jurgała-Jureczka, historyk literatury: Byłam dziennikarką, trafiłam przypadkowo: miałam zrobić jeden materiał z Górek Wielkich, a skończyło się na 25 latach pracy, bo poznałam wtedy córkę Zofii Kossak i byłam świadkiem odnalezienia obrazu Witkacego, który wszedł do rodziny przez powinowactwo. To było tak ciekawe, że musiałam zostać, potem napisałam pracę doktorską, kierowałam jej muzeum i piszę o Kossakach od tamtego czasu.
Jaka to była osoba? Co po sobie zostawiła?
Jej życie układało się w taki dramatyczny splot okoliczności, a ona pozostała osobą spokojną, zrównoważoną, nie mającą pretensji do Boga i ludzi. Swój Emaus przeżyła gdy miała 20 lat w Genewie, gdy usłyszała wykład, który zmienił jej życie, zrozumiała, że wiara to tak ważna sprawa, że trzeba zmienić życie i życiem odpowiadała na tę zmianę.
Jak ważny w życiu Zofii Kossak był kontakt z Bogiem?
Bardzo dużo książek, znakomita epopeja krucjat, ona otarła się o Nagrodę Nobla, miała bestsellerową książkę w Stanach Zjednoczonych „Bez oręża”, o mały włos Hollywood filmowałby zarówno „Bez oręża”, jak i „Przymierze”. Ale została Żegota, którą założyła i ratowała żydów, została jej działalność konspiracyjna, pozostało wiele dowodów na to, że ona ratowała ludzi, bo uważała, że przede wszystkim liczy się człowiek. Odnalazłam gryps, który napisała z Pawiaka, kiedy wiedziała, że zostanie rozstrzelana. Napisała tak: „Kiedy ja umilknę, kamienie wołać będą, liczy się Bóg i drugi człowiek, reszta dym”.